niedziela, 23 sierpnia 2015

Sesja terapeutyczna nr 18

"And I don't want the world to see me
'Cause I don't think that they'd understand
When everything's made to be broken
I just want you to know who I am"


Akceptacja.

Długo mnie nie było. Spędziłam ostatni miesiąc miotając się między okresami ciągłej radości i totalnej depresji. To już chyba taka moja rzecz - jest albo pięknie albo jestem na dnie. Nie jest łatwo tak żyć, ale można nauczyć się kontrolować emocje. Dlaczego więc akceptacja?

Postanowiłam na początek dojść do ładu ze sobą. Chcę poświęcić najbliższy rok mojego życia na akceptacje samej siebie - tylko siebie. Zbyt długo skupiałam się na tym jak oceniają mnie inni, goniąc za co raz to nowymi ludźmi i próbując dopasować się do otoczenia. Zmęczyło mnie to. W pewnym momencie straciłam poczucie, że jestem odrębnym człowiekiem. Zaczynam myśleć, że euforia którą odczuwałam po wyjściu do ludzi niekoniecznie wynikała z mojej więzi z nimi, a z poczucia fałszywej tożsamości którą mi dawali. Wychodząc do konkretnych znajomych mogłam stać się taką wersją siebie jaką stworzyłam, aby zostać zaakceptowaną. Być może moje depresje biorą się z tego, że w samotności nie wiem tak naprawdę kim jestem i do kogo mam się dopasować. Muszę nauczyć się dopasować do siebie.

Nie jest to jednak jedyny rodzaj akceptacji, jaki chcę odnaleźć przez ten rok. Chcę spróbować pogodzić się z tym wszystkim czego na chwilę obecną nie mogę zmienić. Przestać marnować czas na próbę pomocy ludziom, którzy tej pomocy nie chcą. Zauważyłam, że od paru lat przy podejmowaniu decyzji zbyt dużo czasu spędzam próbując przefiltrować ją najpierw przez opinie znajomych, rodziny czy obcych ludzi, którzy w danej sytuacji zachowali się tak, a nie inaczej. Gubię swoją tożsamość stając się zlepkiem ludzi, którzy mnie otaczają - a w konsekwencji nie pamiętam już kim byłam wcześniej.

Chcę pogodzić się z tym, że będę w życiu tracić ludzi. Z tym, że może upłynąć czas zanim znajdę swoje miejsce, ludzi, cel w życiu. A może nigdy mi się to nie uda. Także to muszę w końcu zaakceptować.

Jeżeli jednak mam zacząć ich szukać - muszę najpierw dowiedzieć się kim jestem.
365 dni.
Aby stać się choć trochę lepszą wersją siebie.

Wtedy dopiero zadecyduje co dalej. Żeby podjąć jakieś decyzje muszę najpierw mieć pewność, że wiem kim jest ta jedna osoba od której nigdy nie ucieknę.

A ty?
Wiesz kim jesteś?
I co ważniejsze - akceptujesz to kim jesteś?
Hm?