"I curse my worth and every comfort
That blinded me for way too long
Damn it all I'll make a difference from now on
Cause I'm wide awake to it all
Cause I'm wide awake to it all"
Zazdrość, nienawiść.
Nie chcemy się do tego przyznać, prawda?
Udajemy, że jesteśmy ponad to. Chcemy być ponad to.
Ale nic z tego - zazdrościmy obcym, którzy mają więcej pieniędzy.
Zazdrościmy dziewczynom, które są chude choć nie muszą wcale ćwiczyć.
Zazdrościmy wysportowanym facetom, którzy mają te dziewczyny.
I dziewczynom, które mają tych facetów.
Nieustannie komuś zazdrościmy i kogoś nienawidzimy moi drodzy, a już szczególnie w tym kraju.
Ale najgorzej, gdy zazdrościmy ludziom których znamy.
Bo
nauka przychodzi im łatwiej. Zdobyli dobrą pracę nawet na to nie
zasługując. Zakochali się z wzajemnością i układają sobie życie.
Zadajemy sobie wtedy pytanie - a co ze mną?
Co robię nie tak? Czym on/ona sobie na to zasłużyli?
Nie
róbcie tego, to do niczego nie prowadzi. Pół dotychczasowego życia
spędziłam porównując moją sytuacje do sytuacji innych. Zawsze jest ktoś,
kto ma lepiej
Ciekawe, że nigdy nie porównuje się jednak do tych co mają gorzej.
Myślicie, że nie mają?
Jesteście
najbardziej nieszczęśliwymi osobami na świecie, nikt was nie rozumie i
od początku macie pod górkę? Znam to. Tak łatwiej zaakceptować swoje
własne wady.
"Oni od początku mieli łatwiej, na nic nie musieli pracować" - bardzo często powtarzana kwestia. Nawet jeżeli tylko w głowie.
Myślę,
że momentem kiedy możemy uwolnić się od całej tej zazdrości jest moment
kiedy zdamy sobie sprawę, że mało kto dostał cokolwiek za darmo.
Tak,
wiem. Bogate dzieci bogatych rodziców - całe życie ustawione. Może i
tak, ale jeżeli nie jesteś jednym z nich - przestań się tym zamartwiać.
To loteria, każdy z nas by się z nimi zamienił, ale nie możesz i nigdy
nie będziesz mógł. Kropka.
Mówię o ludziach, którym
zazdrościmy tego co faktycznie sami osiągnęli. Czy faktycznie lepiej
czepiać się i wynajdywać wady u ludzi, którzy np. zrzucili wiele
kilogramów? Ciężką pracą osiągnęli swój sukces?
Czy
czujesz się lepiej objeżdżając kogoś, kto połowę czasu który ty
spędziłeś imprezując - siedział z głową w książkach i walczył o swój
sukces?
Czy tego im zazdrościmy? Wszystkiego co mają? A
może tego, że oni znaleźli w sobie siłę, żeby zrealizować marzenia?
Wyszli ze swojego bezpiecznego kąta i zaryzykowali wszystko.
Bardzo możliwe, że się nie uda. Coś nie wyjdzie i poniesiesz porażkę. Ale wyobraź sobie co możesz mieć, jeżeli wygrasz.
Jedno jest pewne - jeżeli przestałeś walczyć to już przegrałeś.
Czego więc im zazdrościsz?
Czy naprawdę to ich nienawidzisz?
Czy może siebie samego?
Hm?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz