czwartek, 16 kwietnia 2015

Sesja terapeutyczna nr 2

"You didn't ask for this
Nobody ever would
Caught in the middle of this dysfunction
It's your sad reality
It's your messed up family tree
And all your left with all these questions"

A jednak macie kwiatki i wymyślne czcionki, niech stracę.

Jak wspominałam - blog ten ma być moją "terapią". Dzisiejsza "sesja" dotyczy więc tematu rodziny. Lepsza czy gorsza, ale nie zmienisz jej.
Jaka jest moja? Na pozór zupełnie zwyczajna.
Ale jak wiadomo, rzadko kiedy za zamkniętymi drzwiami wszystko dalej wygląda tak wzorcowo.
I nie chodzi mi o jakieś patologie, ale normalne problemy do których ludzie się nie przyznają. Wzorowy ojciec nie jest tak idealny za jakiego uchodzi. Matka, która powinna wspierać - nie radzi sobie sama ze sobą. I jestem ja. Normalna dziewczyna. Robi wszystko jak należy - szkoła, studia, praca. Zawsze mówi " Dzień dobry", kiedy mija z uśmiechem sąsiadów. Nie domyśliłbyś się, że co jakiś czas nie potrafi podnieść się z łóżka. Nie ma pojęcia jak ruszyć do przodu ze swoim życiem, za dużo pije i pali. Zastanawia się kiedy przestała być to "wzorcową córką".

Rodzina. Ludzie, którzy oglądają nas w dziurawych skarpetkach, kiedy ziewając schodzimy o 13 zjeść śniadanie. Potrafią zmotywować nas jak nikt i mogą nas tak samo niszczyć

Widzicie - przez długi czas uważałam, że rodzice zawsze mają rację. Pamiętacie ten okres? Oni wszystko wiedzą, wszystko umieją naprawić. Ale przychodzi taki moment, kiedy zdajesz sobie sprawę, że są takimi samymi słabymi ludźmi jak ty.  I świat Ci się wali.
Najgorszy jest jednak moment, kiedy przestajesz ufać ich osądom. Nagle nic w twoim życiu nie jest już tak pewne.

Wiecie dlaczego poświęcam tą "sesję" właśnie rodzinie? Bo na którymś etapie mojego życia zaczęli zawodzić.
Już nie potrafię słuchać ich rad nie myśląc przy tym - "Dlaczego to ty masz mieć racje? Skąd możesz wiedzieć, co będzie dla mnie dobre?"
Życzę Wam, żebyście nigdy nie doszli do tego punktu, bo uwierzcie mi - nic przyjemnego stracić taką wiarę.

Innym problemem są oczekiwania. Często myślę, że dawno temu zaczęłabym żyć po swojemu - ale co powie rodzina? Dziadek z babcią, którzy ciężko pracowali całe swoje życie. Ojciec, który nie mógł studiować bo kto utrzymałby rodzinę. Co zrobią, kiedy dowiedzą się że ktoś, kto może mieć to wszystko - wolałby spakować plecak, wziąć trochę pieniędzy i wyjechać za ocean poznawać ludzi i ich historię?

Jak znaleźć porozumienie?
Jak nie zmarnować swojego życia dążąc do aprobaty rodziny?
Hm?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz